Na prośbę Anieli przekazuję jej słowa, które opublikowała na swoim profilu facebookowym. Poprosiła mnie w rozmowie telefonicznej abym te słowa również przekazał Bractwu Suzuki, co też niniejszym czynię:
"W dniu 31.08.2017 r. zginął tragicznie Mariusz - syn, mąż, ojciec, przyjaciel... Nie jestem w stanie słowami wyrazić bólu, który odczuwamy wszyscy po tej stracie.
W ostatnich dniach doświadczyłam ogromnego wsparcia ze strony Rodziny i przyjaciół. Wasza obecność przy mnie, słowa otuchy i zapewnienie o pomocy są bardzo dla mnie krzepiące i pomagają przetrwać trudne chwile. Przede mną jeszcze najtrudniejszy moment pożegnanie ukochanego męża i ojca moich dzieci. Zdaje sobie sprawę, że w dniu pogrzebu nie będę w stanie każdemu z Was podziękować...
Znając siłę Internetu, chciałabym to uczynić teraz. Kochani. widząc pełen kościół ludzi w dniu 01.09, którzy którzy przyszli modlić się za naszego Mariusza na mszy świętej i później na różańcu, bardzo mnie wzruszył. To zapewnienie o modlitwie i pamięci płynące z tak wielu serc, jest dla mnie ogromnym przeżyciem. Dziękuję Wam Kochani: za to, że mnie wspieracie, że przy mnie jesteście, że zostały zorganizowane te spotkania modlitewne... Ta obecność przyjaciół jest mi bardzo potrzebna i dziękuję Wam za to . Dziękuję za wsparcie Dyrekcji, KOleżanek i Kolegów z pracy.
Jeśli mogę w tym miejscu pozwolić sobie na pewną myśl, to chciałabym Was o coś prosić. Często wystawiamy na portalach społecznościowych "Mądre Myśli", memy posty... Ale czy żyjemy tym, co tak ochoczo publikujemy? Często widzę: śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą... Ale czy na pewno kochamy? Czy na pewno tę zasadę wdrażamy w życiu? Proszę Was niech ta tragiczna tak bardzo przedwczesna śmierć Mariusza pozwoli Wam pokazać jak kruche jest ludzkie życie, niech pozostanie w Was ta chwila zadumy i refleksji, że nie warto chować w sercach urazy, że należy wyjaśniać problemy. Nie czekajmy i pierwsi wyciągajmy rękę do drugiego człowieka. Nie wiemy co nas spotka jutro, ale nasze dzisiaj przeżywajmy jak należy.
Drodzy przyjaciele ze społeczności motocyklowych. Dobrze wiecie, że nie podzielałam pasji mojego męża. Po prostu bałam się o niego... Nie rozumiałąm też do końca na czym ona polega. Dziękuję Wam, że pokazaliście mi to. Tworzycie bardzo żżytą grupę ludzi, którzy są sobie oddani. Wasze świadectwo w tych dniach pozwoliło mi zrozumieć, dlaczego ta pasja była tak ważna dla mojego męża i dlaczego tak chętnie z Wami przebywał. Teraz wiem, że nie można wszystkich motocyklistów wrzucać do jednego worka: "nieodpowiedzialni ludzie" - bo Wy kochani pokazaliście, że tak nie jest. Jestem jednak realistką i zdjaę sobie sprawę, że nawet wśród Was są tacy, którzy adrenalinę cenią wyżej niż swoje życie. I do nich piszę teraz: NIE WARTO. Szanujcie swoje życie, nie musicie prześcigać światła bo szkoda Waszego życia. Kolega/Koleżanko jeśli to czytasz, to przez pamięć o tej konkretnej śmierci ZWOLNIJ!. Po to by byezpiecznie wrócić do swoich bliskich. Bądźcie bezpieczni i odpowiedzialni na drodze, na winklach. Lewa w górę Kochani! Dziękuję również wszystkim przyjaciołom i znajomym ze społeczności VW Passat. Dziękuję za pamięć i obecność.
Wszyscy udowadniacie, że Mariiusz był i pozostanie w Waszych sercach. Jeśłi jednak jest coś, w czymkolwiek i komukolwiek zawinił proszę Was o przebaczenie... Mariusz był tylko człowikeiem i reagował jak człowiek...
Dziękuję wszystkim, że jesteście , że pamiętacie o nim, że czuwacie przy mnie. Proszę o modlitwę w jego intencji"
Najtrudniejsze, czyli pożegnanie Maniutka odbywa się dziś w kościele szczegóły tutaj
http://www.bractwo-suzuki.com.pl/forum/ ... 23&t=22865
Ja dziękuję w tym miejscu podlaskiemu (szczególnie zaś Necikowi) za czuwanie, trzymanie kontaktu z Anielą i podtrzymywanie jej na duchu. Wiem że na mszy pojawi się również mocna delegacja mazowieckiego (oprócz oczywiście podlaskiego), ja niestety żaluję ale nie mogę, myślami będę z Wami.