GS500 Cup
: śr, 9 lis 2005, 18:16
Cześć!
Szukam osób zainteresowanych ściganiem się w zawodach z serii GS500 Cup. Jak łatwo się domyślić dotyczy to głównie posiadaczy GS500 tudzież tych, którzy "mogą mieć". Impreza ta wystartowała w 2004 roku, jednak wtedy odstraszająco podziałała konieczność posiadania GS500F. Jednakże już w tym roku można już było startować na dowolnym Suzuki GS500 byle był obuty w regulaminowe opony. Nie były wymagana owiewki z logo sponsorów ani inne specjalne modyfikacje wiążące się z wkładem finansowym. Z własnego przykładu (GS500 - naked) mogę napisać, że musiałem tylko pozaklejać wszelkie lampy, zdemontować luterka, zakleić podnóżki pasażera i założyć wymagane opony. Z oponami była na tyle dobra sytuacja, że poprzednie już były na wykończeniu i nowe kupiłem na miejscu za cenę niższą niż w sklepie.
Co do kosztów całej imprezy, to nie musiałem płacić wpisowego - tym zajmowali się organizatorzy. Wydatki zamknęły się w kwocie około 20zł na mocowanie kostki do pomiaru czasu i chyba coś trzeba było zapłacić za "badania" lekarskie (przeprowadzane na miejscu). Do tego dochodzą ceny paliwa (stacja w pobliżu toru) ewentualnego wyżywienia i zakwaterowania. Namiot można robić na terenie toru za darmo. Można też zamówić ustawienie przyczepy kempingowej (mi to wyszło ok. 30zł od głowy za dwie noce gdy mieszkałem w 4 osoby).
Co zaś się tyczy samej imprezy, to zabawa jest przednia. W sobotę odbyły się 2 treningi kwalifikacyjne z pomiarem czasu po 30 minut każdy. Do tego można było wykupić dodatkowy trening bez pomiaru czasu. W niedzielę była 10-minutowa rozgrzewka i same wyścigi. Spieszę uprzedzić, że jestem totalnym laikiem w temacie wyścigów motocyklowych. To były mój pierwszy wyścig (no może nie licząc udziału w jednym treningu organizowanym przez Grandys Duo) i okazało się, że nie jest to nic strasznego. Wręcz przeciwnie - nawet na GS500 strasznie fajnie składa się w zakrętach i można w bezpiecznych i kontrolowanych warunkach piłowac podnóżki. A że nie jest to sprzęt porażający mocą, można bez strachu odkręcać manetkę do oporu na wyjściach z zakrętów.
Niestety w minionym sezonie nie dopisała liczba zawodników i, uwzględniwszy fakt, że zwycięzcy nie mogą w startować ponownie, źle to wróży frekwencji. W związku z tym organizatorzy mają wątpliwości co do celowości kontynuowania imprezy. Natomiast ja, jak i paru moich znajomych, chciałoby ponownie wziąć w niej udział. I tu przechodzę do meritum: szukam zainteresowanych ściganiem się w przyszłym roku, bo jest to kluczowy czynnik. Jeśli będzimy dostateczną liczbą szturmować organizatorów mailami i telefonami, jest duże prawdopodobieństwo, że klasa przetrwa.
Pozdrawiam,
Jacek
PS
Jeśli ktoś zauważył podobieństwo do postu, który pojawił się swego czasu na forum.motocyklistów, wyjaśniam - nie jest przypadkowe.
Szukam osób zainteresowanych ściganiem się w zawodach z serii GS500 Cup. Jak łatwo się domyślić dotyczy to głównie posiadaczy GS500 tudzież tych, którzy "mogą mieć". Impreza ta wystartowała w 2004 roku, jednak wtedy odstraszająco podziałała konieczność posiadania GS500F. Jednakże już w tym roku można już było startować na dowolnym Suzuki GS500 byle był obuty w regulaminowe opony. Nie były wymagana owiewki z logo sponsorów ani inne specjalne modyfikacje wiążące się z wkładem finansowym. Z własnego przykładu (GS500 - naked) mogę napisać, że musiałem tylko pozaklejać wszelkie lampy, zdemontować luterka, zakleić podnóżki pasażera i założyć wymagane opony. Z oponami była na tyle dobra sytuacja, że poprzednie już były na wykończeniu i nowe kupiłem na miejscu za cenę niższą niż w sklepie.
Co do kosztów całej imprezy, to nie musiałem płacić wpisowego - tym zajmowali się organizatorzy. Wydatki zamknęły się w kwocie około 20zł na mocowanie kostki do pomiaru czasu i chyba coś trzeba było zapłacić za "badania" lekarskie (przeprowadzane na miejscu). Do tego dochodzą ceny paliwa (stacja w pobliżu toru) ewentualnego wyżywienia i zakwaterowania. Namiot można robić na terenie toru za darmo. Można też zamówić ustawienie przyczepy kempingowej (mi to wyszło ok. 30zł od głowy za dwie noce gdy mieszkałem w 4 osoby).
Co zaś się tyczy samej imprezy, to zabawa jest przednia. W sobotę odbyły się 2 treningi kwalifikacyjne z pomiarem czasu po 30 minut każdy. Do tego można było wykupić dodatkowy trening bez pomiaru czasu. W niedzielę była 10-minutowa rozgrzewka i same wyścigi. Spieszę uprzedzić, że jestem totalnym laikiem w temacie wyścigów motocyklowych. To były mój pierwszy wyścig (no może nie licząc udziału w jednym treningu organizowanym przez Grandys Duo) i okazało się, że nie jest to nic strasznego. Wręcz przeciwnie - nawet na GS500 strasznie fajnie składa się w zakrętach i można w bezpiecznych i kontrolowanych warunkach piłowac podnóżki. A że nie jest to sprzęt porażający mocą, można bez strachu odkręcać manetkę do oporu na wyjściach z zakrętów.
Niestety w minionym sezonie nie dopisała liczba zawodników i, uwzględniwszy fakt, że zwycięzcy nie mogą w startować ponownie, źle to wróży frekwencji. W związku z tym organizatorzy mają wątpliwości co do celowości kontynuowania imprezy. Natomiast ja, jak i paru moich znajomych, chciałoby ponownie wziąć w niej udział. I tu przechodzę do meritum: szukam zainteresowanych ściganiem się w przyszłym roku, bo jest to kluczowy czynnik. Jeśli będzimy dostateczną liczbą szturmować organizatorów mailami i telefonami, jest duże prawdopodobieństwo, że klasa przetrwa.
Pozdrawiam,
Jacek
PS
Jeśli ktoś zauważył podobieństwo do postu, który pojawił się swego czasu na forum.motocyklistów, wyjaśniam - nie jest przypadkowe.