Koszalin Tor

[FUTEK]

sobota 22.08.2009. Ja jadę, czy z żoną to jeszcze nie wiem ale ja na 100% będę.


Jeszcze raz zapraszam wszystkich chętnych.

[Elvis]

Ok. 22 sierpień pasuje. Tylko teraz trzeba pomyśleć czym jechać - czy GSem coby łoić po torze i się nie bać gleby czy Lokomotywą (troszkę mniej się nadaje na wygłupy na torze moim zdaniem). Co by nie było będzie dobrze.
Kręcić więcej motocykli (z Gryfina myślę, że kogoś bym jeszcze skręcił - niestety nie Suzuki ale chyba nie pobijecie ;P ) czy będzie nas tam wystarczająco dużo?
pozdr.

edit.
Tak sobie przeglądam cennik i wpadłem na plan - jak bedzie nas wiecej niż 10 maszyn to taniej wykupić tor na wyłączność (nie będzie wtedy kartingowych przerywników)

[qNTos]

Ja ze swojej strony też potwierdzam że na torze w Koszalinie różne rzeczy się dzieją, niektórym żołądki nie wytrzymują przeciążeń

[Elvis]

To jak Panowie? Jesteśmy zgłoszeni na tor na 22go czy nie?

[FUTEK]

Witam
na dzień dzisiejszy ze względu na moją ostatnią bydgoską glebę to nie jadę nigdzie. Ręka boli jeszcze i bark daje o sobie ostro znać. Jak by coś się zmieniło o soboty to dam znać.
Dziś jestem zmuszony powiedzieć nie jadę.

[kuchar]

no to widzę, że grupa nam się trochę sypie ja cały czas jestem na TAK więc czekam na innych

[Elvis]

Ja również na Tak i spróbuję zgarnąć jeszcze 1-3 kolesi.
Tylko pytanie jest czy jest jeszcze termin wolny na torze (było zgłaszane, że przyjedziemy czy nie?).

[mikiet]

Tor będzie wolny, nie cały czas, ale będzie kiedy jeździć.
To ktoś jeszcze został chętny do jazdy?? Ja zapraszam!:)

[Elvis]

Ja chętnie pojade ale chyba juz nie skrece ludzi. Nawet w pojedynke pojade (tylko pogoda może mnie pokonać). Więc:
o której tak optymalnie kolego Mikiet wpadac na tor?
kto z okolic Szczecina jedzie niech dzwoni albo pisze jakieś info tutaj.

[FUTEK]

Sorki chłopaki ale niestety nie dam rady. Wczoraj byłem w końcu u doktora i powiedział że jak przeforsuje teraz bark to nawet na zkonczenie nie pojadę. To już dwa tygodnie a boli dalej.
Dobrej zabawy chłopaki, cało wracajcie do domu!!!

[kuchar]

No pogoda może nas złamać ja też coraz bardziej zaczynam się wahać ja wyjeżdżam ze Szczecina.
Teraz trzeba się zdecydować i ustalić gdzie i o której się spotykamy. Proponuję jutro rano postanowić co robimy bo teraz to jeszcze nic nie wiadomo co z ta pogodą

[Elvis]

To ja jadę. Tak około 13:00-13:30 można by pojawić się w Koszalinie.
Będę czekał 11:00 do11:15 na skrzyżowaniu Szosy Stargardzkiej i Autostrady (na tym małym placyku po prawej jak się jedzie na Świnoujście) http://maps.google.pl/maps?f=q&source=s ... AA&split=0 (jakoś nie wiem czy to bedzie działać - nie jestem biegły w G.maps).
dzwonic kto jedzie.

[kuchar]

No mnie nie było jednak:( ale myślę, że zamieścicie tu jakieś małe sprawozdanko

[Elvis]

(...) małe sprawozdanko

No dobra, spróbujemy. (ostrzegam, że Mickiewiczem nie jestem - z mowy ojczystej w szkole tylko dostatecznie było)

Ze Szczecina wyleciałem 11:15, ruch na drodze był spory ale nikt na szczęście nie próbował mnie rozjechać. Mały deszczyk złapał mnie tak po 120km ale szybko przeszło i zdążyłem wyschnąć przed wjazdem do Koszalina. Pojawienie się Mikieta i mnie na tych samych współrzędnych geograficznych zajęło nam trochę czasu (małe problemy z kapciem w samochodzie) ale w końcu się udało. Po obgadaniu planu dnia postanowiliśmy przejechać parę kilometrów po drogach publicznych (z paru kilometrów wyszło około 100). Trasa była świetna, zakręty rozmaite (momentami myślałem, że w górach jestem) - na te drogi trzeba jeszcze uderzyć w przyszłości. Znalazło się nawet stare lotnisko (długość około 2km) do potestowania prędkości maksymalnej (GSX i SV ~220km/h).
Po powrocie do Koszalina wpadliśmy na tor. Zrobiliśmy parę okrążeń (~11km). Mikiet ostro kręcił SVe aż poprzycierał ślizgacze na kolanach, ja niestety nie mogłem sobie na tyle pozwolić z powodu szerokich gmoli. Obyło się bez uszkodzeń sprzętu.
Te parę godzin spowodowało, że mój żołądek domagał się wypełniaczy więc wpadliśmy do karczmy(gospody? już zapomniałem) ze swojskim jadłem gdzie napchaliśmy brzuchy i niestety odchudziliśmy portfele. Po obiadku czas już był wracać do domu - mój głodny pies czekał na kolacje, więc po uzgodnieniu, że trzeba takie spotkanko powtórzyć, rozjechaliśmy się w swoje strony.
Jeszcze raz dzięki Mikiet za przewodnictwo w naszym mikroskopijnym zgromadzeniu i mam tylko nadzieję, że następnym razem uzbiera się trochę większa ekipa.

[mikiet]

Pięknie jednak wszystko Elvisie opisałeś. Mickiewicz się chowa;D
Małe podsumowanko- dzięki za naprawdę świetny, ba fantastyczny!, dzień!
Wpadnijcie większą ekipą, naprawdę warto