poniżej opiszę problem jaki pojawił mi się w tym sezonie, a w sumie po zimie. Wszystkie pomysły/sugestie mile widziane.
Po zimie jak zwykle doładowałem troszke akumulator, ale podczas pierwszego śmigania zauważyłem że jakoś tak słabo odpala. Przy następnej próbie śmigania hayka nie odpaliła - zegary się podświetlają itp. ale nie pali, wygląda jakby nie było prądu. Aku ma już prawie 5 lat więc kupiłem nowe - hayka pali idealnie. Dłuższy czas było ok, później przygotowania do urlopu (planowana traska 5000 km) wyjazd sobota godzina 4 rano i znowu nie odpala, WTF ?? pomyślałem !! Szybko odpalam na pych i działa, dojazd do stacji (2 minuty) tankowanie i znowu odpaliła, ale dla bezpieczeństwa szybki kontakt z towarzyszem podróży - Marek kup mi proszę kable rozruchowe. Oczywiście przez dwa tygodnie wakacji kable nawet nie zostały rozpakowane. Później wyjazd na ślub Brata z pomorskiego i znowu nie pali
W garażu odłączyłem alarm i gniazdo zapalniczki (nic więcej nie dokładałem), podładowałem aku prze 15 - 20 minut i zostawiłem na dwa dni. Wracam do garażu odpalam i jest OK - pewnie alarm się rozwalił, więc się ucieszyłem. Jednak radość nie trwała długo dzisiaj znowu to samo - nie odpala !!
Dodam że hayka była w grupie motocykli które miały wadliwy moduł napięcia - został on wymieniony w kampanii Suzuki w 2011 roku.
Spotkał się ktoś z takim przypadkiem, nie koniecznie w hayabusie ??
Z góry dzięki za jakiekolwiek podpowiedzi.