Strona 1 z 1

GSF 1200 Bandit - po 10 dniach jazdy podsumowanie

: pt, 30 mar 2007, 18:44
autor: GrudiLee
Witam,

Minęło 10 dni jak posiadam i śmigam na B12, nakręciłem już 600 km – wszystko po mieście Warszawa. No i powiem, że jest Power. Prowadzi się pięknie, ale uważać trzeba na winklach z gazem, bo bywa ciepło…
Przyspieszenie z pierwszego i drugiego i trzeciego i czwartego….. Po prostu chwila i 180 na budziku. Raczej się nie ścigam, bo to motocykl turystyczny, ale pozamiatać można raczej większość 600 sport chyba, że zawodnik jest naprawdę dobry to jest ciężko.

Nawet z plecakiem o wadze 130 kg. Hehehe spoko to kumpel nie moja żonka , bez problemu przyspiesza, tylko trzeba uważać, bo na gumę idzie…


Podjarany jestem na maksa i tyle

over
Pozdro

: pt, 30 mar 2007, 20:11
autor: herbatnik
Guma to podstawa, :lol: ale lepsza od gumy, jest chyba guma nie zaplanowana :lol:

: sob, 31 mar 2007, 08:35
autor: Darek_Gixer
Na moje oko B12 to coś na kształt Vmaxa...

Swego czasu w katalogu motocyklowym przeczytałem, że ze względu na ogromne możliwości, to sprzęt dla rozsądnych!

Śmigaj z nami bezpiecznie jak najdłużej !!

: sob, 31 mar 2007, 18:03
autor: ZbychuB12
Oj, tak, dla rozsądnych. Na swoim B12 za "chwilę" zrobię 80 tyś km, czyli wiem coś o tym :-)

: wt, 10 kwie 2007, 17:32
autor: PAWLIK
Znakomity wybór.Ja na swoim jeżdże troszkę więcej niż 10 dni .(....teraz troszkę już więcej) ale widze że daleko mi jeszcze do osiągnięcia 50% możliwości B12.....nasza przyjaźń zatem trwać będzie dłuuuugo

Re: GSF 1200 Bandit - po 10 dniach jazdy podsumowanie

: wt, 10 kwie 2007, 18:23
autor: pirat!
GrudiLee pisze: Podjarany jestem na maksa i tyle
over
Pozdro
no i chyba stad twierdzenie ze chcesz objechac tym sportowe600 :)
smiem watpic :twisted:

chetnie bym kiedys sie 1200 przejechal, bo moje b6 to tak troche dla listonosza lub na ryby, szczegolnie jak sie jedzie ekipa w trasie :(

: wt, 10 kwie 2007, 21:16
autor: prymek
nie przesadzajmy ja tym od 4 sezonow nawet z plecakiem smigam :)

: wt, 10 kwie 2007, 21:34
autor: GrudiLee
No i mięło kilka kolejnych dni, ostatnio w weekend z kumplem (on śmiga na VFR 800 – grzesznik…) śmignęliśmy około 100 km po mieście i „obwodnicach” Warszawy. Szybka sportowa jazda – 160 – 220 (wiem wiem szybka zaczyna się od 260…) no i powiem, że było ciekawie. Lecz razem ustaliliśmy, że „normalna” prędkość to 100 -120


Tylko ta cholerna pogoda,

ciągle pada, asfalt ulic jest dziś śliski jak brzuch ryby … Mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie. A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,