Osama - ja miełem taką przygodę jakieś 2 miesiące temu

Szwagier napalił się na Grandvoyagera, wszystko by było ok. ale samochód stał w Płocu

Dla mnie żaden problem, kasa w kieszeń, w samochód i jedziemy. Wykazd o 10 rano żeby w normalnych godzinach zajechać, na miejsce dojechaliśmy ok. 14 samochód wydawał się ok. blacharka, silnik, zawieszenie. Kupił. Wracałem jego W124 200D

po jakichś 60 km w lusterku zobaczyłem że szwagrowi zanikają światła

I samochód umarł. Wrzuciłem wsteczny, wróciłem na miejsce zgonu. Zepchnęliśmy samochód w boczną uliczkę. Jak dobrze że na tym świecie są jeszcze dobrzy ludzie. Okazało się że brakło ładowania, samochód umarł. Autochtony załatwiły jakiś kabelek do akumulatora bo oczywiście pomysłowy Przemo ze szwagrem przeżucili aku z mesia do chryslera, tylko że klemy zamienione + z -. I takie zmiamy akumulatorów były ze trzy razy do Częstochowy. Ostatnia zmiana przed Częstochową, wszystko ok. do pierwszych świateł, i szwagier znowu zniknął. Ciemno wszędzie głucho wszędzie, szwagra nie widać ale słychać

Udało się tak po omacku bez świateł dojechą do pierwszej stakcji. Samochód umarł 2 raz, na amen. Klema + zwarła do maski samochodu i poszedł dym. Oczywiście żeby podładować aku szwagier postanowił przełożyć aku spowrotem z chryslera do mesia. Wszystko by było ok. alu przełożone, postanawiam scholować szwagra do domu jakieś 70 km. Szwagier po krutkim namyśle jast za

Wsiadam za kierownicę mesia

Prubuję wsiąć, niestety drzwi zamknięte, samochodzik pracuje, ogrzewanie działa, na dworze zimno jak skur......yn, a ty centralny się zamkną prze przypadek przy zetknięciu klemy + z masą samochodu. 1 godz. w plecy zanim kolega przywiózł zapasowe kluczyki do mesia

W końu chrysler scholowany na podwórko godz. 22.30. I żeby było ciekawiej w tym dniu obiecałem żonie pomóc się przygotowywać do porannego wyjazdu w następnym dniu na Słowację. 2 godz. ze mną nie rozmaniwała, jak by to byłą moja wina

Tak że wiem co czułeś. A tak żeby było ciekawiej to jest mój 2 taki ciekawy wypad po katamaran, raz postanowiłe pojechać do Słupska po samochód i namiejscu pół dnia szukałem gościa który do ostatniej godz. odbierał odemnie telefony i wszystko było ok. a jak dojechałem na miejsce facet zapadł się pod ziemie.
Ale się rozpisałem

:roll: