Sprawa z pozoru łatwa, ale nie dla kogoś, kto o elektryce ma tyle pojęcia, co „świnia o gwiazdach”, a do tego posiada schemat podłączenia tak uproszczony jak by to miał być schemat elektryczny latarki kieszonkowej. ( na dwa paluszki powiedzmy… ) to naprawdę nie było łatwe. Zmuszony więc byłem poszukać kogoś, kto mi w tym pomoże. A przyznam, że nie było łatwo (tu)… Kolega nasz bez chwili zastanowienia podjął się wyzwania. Z podłączeniem alarmu jako alarmu zeszło wmiare szybko, dwa przekaźniki, wpięcie się w odpowiednie kable i alarm działa. Ale problem pojawił się z opcja odpalania maszyny z pilota (opcja). Tu zaczęły się chody. Po podłączeniu no ni chol… motor nie odpalał. Rozrusznik kręcił, prąd był podany a maszyna NIC !
I w tym miejscu pragnę z całego serca podziękować Yogurtowi za cała pomoc, za cierpliwość, za poświecenie swojego prywatnego czasu kosztem wypadów na browara, spotkań ze znajomymi, kosztem krótkich nocy i tylko on wie czego jeszcze. Bartek, jestem pełen podziwu. Szacuneczek.
I powiem raz jeszcze, że sprawa nie była prosta, bo Yogurt nawet nie widział, nie dotknął mojej maszyny. Wszystko działo się przez Internet, a dzieli nas dystans ok. 2,5 tys. km. To on założył alarm moimi rękoma.